Maria Kozłowska
Jej postać już zawsze będzie kojarzona ze szkolną biblioteką, swoistego rodzaju świątynią dumania, ale też miejscem, gdzie można było zapomnieć o otaczającej człowieka rzeczywistości, gdzie zostawiało się swoje smutki, żale, troski, ale także dzieliło się swoimi radościami i sukcesami. Biblioteka dzięki niej i atmosferze, którą tworzyła, była czymś na kształt magicznego gabinetu terapeutycznego – tuż za progiem kończyła się szkoła, a zaczynała się bezpieczna, cicha, skryta wśród regałów pełnych literatury przystań. Miejsce wytchnienia. Ciepło, szczerość, serdeczny uśmiech, chęć do działania, do niesienia pomocy innym i charakterystyczne grasejowanie, które dodawało jej postaci kolorytu, to były cechy, dzięki którym zjednywała sobie zaufanie i sympatię ludzi, sama ich tym zaufaniem obdarzając.
Szkolna biblioteka już nigdy nie będzie taka sama. Niewątpliwie wraz z głośnym i donośnym śmiechem pani Marii zniknęła część tej atmosfery. Wierzymy jednak, że uważni słuchacze, miłośnicy książek, przyjaciele, ale każda uczennica i każdy uczeń chcący choćby na chwilę oderwać się od świata, w szeleście książkowych kart, w zapachu biblioteki, w ciszy regałów i niemym głosie bohaterów literackich snujących swe opowieści, odnajdzie panią Marię i poczuje jej obecność.