Poznaj swojego nauczyciela!

Wywiad z Panią Profesor Wiolettą Orligórą, która jest nauczycielką matematyki w I Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki w Koninie.

Dzień dobry, z góry chciałyśmy podziękować, że zgodziła się Pani udzielić nam wywiadu.
Dzień doby, co chciałybyście wiedzieć, dziewczyny?
Przejdźmy zatem do pierwszego pytania: Jak wspomina Pani początki kariery nauczycielskiej w naszej szkole?
Wszystko się zaczęło jeszcze przed 2000 rokiem. A początki.. tak jak to w pierwszej pracy, było trudno, ponieważ tutaj w szkole była praca na dwie zmiany. Zajęcia odbywały się od godziny 8:00 do 19:00, a wtedy więcej uczyłam w liceum ekonomicznym i rzeczywiście przychodziłam do pracy na 12:00, a kończyłam o godzinie 19:00. W domu byłam zazwyczaj po 20:00. Na szczęście byłam przyzwyczajona do takiego systemu pracy, ponieważ w szkole podstawowej również chodziłam na popołudnie, dlatego też dobrze mi się pracowało.
Jakie najmilsze sytuacje związane ze szkołą i uczniami najchętniej Pani wspomina?
Szczególnie dobrze wspominam klasy wychowawcze oraz klasy matematyczne. Moja jedna klasa, którą właśnie dobrze wspominam, sama organizowała wycieczki. Pojechaliśmy trzy razy do Warszawy, gdzie mieliśmy m. in. spotkania z aktorami. Ogólnie bardzo dobrze wspominam wycieczki klasowe, właśnie na początku mojej pracy byłam nad morzem na czterodniowym wyjeździe z klasą humanistyczną.

A jak czuje się Pani w roli wychowawcy?
Według mnie to bardzo trudna rola, ponieważ musimy umieć rozmawiać z klasą, żeby zmotywować uczniów. Trzeba również uwzględnić trudne sytuacje, wychowawcze i te związane z nauką. Trzeba również nad sobą pracować; wymaga to dużo przygotowań, aby dobrze przeprowadzić lekcję wychowawczą. Teoretycznie na studiach jest specjalny blok pedagogiczny, przygotowujący do tej roli, ale tak naprawdę samodzielnie również trzeba brać udział w szkoleniach.
Jaką szkołę wyższą Pani skończyła? Jak Pani wspomina ten okres studiów?
Wspominam bardzo przyjemnie, a ukończyłam Uniwersytet Łódzki na wydziale zastosowania matematyki, z przygotowaniem pedagogicznym. Przez cały okres studiów miałam do czynienia głównie z matematyką, więc swego rodzaju rozrywką był ten blok pedagogiczny. To bardzo przyjemny czas, chyba jak w życiu każdego studenta..
A skąd wzięła się u Pani pasja do matematyki? Dlaczego postanowiła Pani wybrać taki kierunek studiów?
Nigdy tak naprawdę nie uczyłam się matematyki, nie miałam z nią nigdy problemów, może dlatego, że w szkole podstawowej miałam dobrą nauczycielkę matematyki – panią Jadwigę Rzetecką, która była jednocześnie moją wychowawczynią. Myślę, że umiała ona dobrze tłumaczyć, dlatego miałam dobre podstawy i w liceum nie miałam żadnych kłopotów z matematyką i dlatego też poszłam na studia matematyczne. Lubię matematykę i rozwiązywanie działań.
Czy jakiś przedmiot w szkole podstawowej, czy też w liceum sprawiał Pani trudność?
Może nie tyle trudność, co po prostu nie lubiłam języka polskiego. Ponieważ jestem bardziej rzeczowa i konkretna, musiałam włożyć dużo wysiłku, żeby napisać wypracowanie, a moje prace i tak były dość krótkie. Jednak lubiłam czytać lektury, ponieważ na bazie znajomości książki mogłam napisać coś na pracy klasowej. Przyczyną niechęci do języka polskiego może być też fakt, że w szkole podstawowej nie miałam zbyt dobrej polonistki.
Nad jakimi ścieżkami kariery – poza matematyką – się Pani zastanawiała?
Gdyby nie matematyka, to mogłabym wybrać kierunek ekonomiczny i dziś pracować w biurze, w księgowości, ponieważ pochodzę z rodziny z takimi tradycjami – mama jest księgową, obie siostry są księgowymi i myślę, że widziałabym się właśnie na tym stanowisku.
Dobrze się Pani czuje, ucząc młodzież, czy wolałaby Pani pracować w szkole podstawowej?
W szkole podstawowej nie miałam okazji pracować, ale miałam tam praktyki. Dzieci ze szkoły podstawowej wymagają więcej uwagi, a młodzież w liceum jest bardziej samodzielna, dlatego wolę pracować z młodzieżą.
A gdyby nie matematyka, to rozważała Pani jakiś inny przedmiot ścisły?
W sumie to nie, choć kiedyś zastanawiałam się, żeby zrobić studia podyplomowe z fizyki – niestety brak czasu mi to uniemożliwił. Uczyłam się za to języka angielskiego i teraz uczę matematyki w języku angielskim.

To bardzo ciekawe! Jak wyglądają takie lekcje matematyki po angielsku? Czym różnią się od takich ,,normalnych” lekcji?
Materiał trzeba zrealizować ten sam i przygotować przede wszystkim do  zdawania matury z matematyki  na poziomie podstawowym i rozszerzonym w języku polskim. Osoby te mają także możliwość zdawania matematyki w języku angielskim. Na takiej maturze polecenia podane są w języku angielskim, ale tak naprawdę nie są one zbyt  trudne, ponieważ nie ma dużego zasobu nowego słownictwa, tym bardziej że ten egzamin  jest zdawany na poziomie podstawowym. Polecenia nie są zbyt skomplikowane i nawet jeżeli ktoś
nie uczy się języka angielskiego matematycznego, a jest  dobry z matematyki, to jest w stanie wykonać te zadania.
To może teraz przejdziemy do Pani zainteresowań. Jakie są Pani zainteresowania poza matematyką?
Bardzo lubię podróżować i jeśli tylko mogę, to gdzieś wyjeżdżam – dlatego też, między innymi, uczyłam się języka angielskiego, aby swobodnie porozumiewać się za granicą. Tak naprawdę samodzielnie zaczęłam uczyć się tego języka, ponieważ nie miałam go ani w szkole podstawowej, ani w liceum.
Czy sprawiała Pani trudność nauka języka angielskiego samemu?
Musiałam włożyć w to troszkę pracy, chodziłam do szkoły językowej, a także na korepetycje. Osoby uczące się w szkole tego języka mają duże ułatwienie, ponieważ znają podstawy – muszą tylko rozwijać bazę słówek.
Nawiązując do podróżowania, gdzie chciałaby Pani jeszcze wyjechać?
Jest bardzo wile takich miejsc. Chciałbym wyjechać do Irlandii, bo byłam tam na kursie metodycznym, ale tylko w jednym miejscu, dlatego chciałabym pojechać tam jeszcze raz, aby zobaczyć coś nowego. Ewentualnie jeszcze na Cypr, Maltę i do Kenii.
A jakie kraje miała już Pani przyjemność zwiedzić?
No troszkę mam już tych krajów zwiedzonych, ponieważ odkąd zaczęłam pracować, to wyjeżdżam w każde wakacje. Najbardziej zapadły mi w pamięć: Egipt, Maroko, Hiszpania czy ewentualnie Rosja, byłam też na Krymie, zanim został zaanektowany przez Rosję .
Do jakiego kraju chce Pani wrócić, aby zagłębić się może w jego kulturę?
Uważam, że każdy kraj ma w sobie coś ciekawego, ale myślę, że najbardziej chciałabym wrócić do Egiptu, Izraela, bo te wyjazdy najbardziej zapadły mi w pamięć.
Czy lubi Pani także podróże po Polsce?
Tak. Uważam, że Polska jest pięknym krajem. Jest bardzo dużo ciekawych miejsc, które warto zobaczyć – mam ochotę pojechać do Elbląga, ponieważ nigdy tam nie byłam. Bardzo lubię też Zakopane.
A woli Pani morze czy góry? 
Trudno mi wybrać, dawno nie byłam w Zakopanem i muszę się tam kiedyś wybrać. Mniej lubię Mazury. Bardzo lubię chodzić po plaży, kąpać się może mniej, bo ta nasza woda bałtycka jest zimna – ale spacery po plaży przy zachodzie słońca sprawiają mi przyjemność.
A co z podróżami w czasie pandemii? Wyjeżdżała gdzieś Pani?
Wtedy raczej nie wyjeżdżałam, nie tylko ze względu na chorobę, ale też z powodu narodzin siostrzeńca. To były właśnie jedyne wakacje, kiedy nigdzie nie wyjeżdżałam, ale w następnym roku już wyjechałam
A ma Pani jakieś niespełnione marzenie?
Moim niespełnionym marzeniem jest nauczenie się grania na gitarze, jakoś mi się to nie udało. Lubiłam też śpiewać, ale stwierdziłam, że nie mam do tego wystarczającego talentu, może dlatego też nie wyszło mi z gitarą.
A co lubi robić Pani w wolnym czasie? Gdy była pandemia i całe dnie spędzaliśmy w domu, co Pani robiła w tym czasie?
W czasie pandemii zawsze starałam się wychodzić na jakieś spacery np. do lasu. Lubię też czytać książki, oglądać filmy, na które teraz za bardzo nie mam czasu.
A jaka jest ostatnia książka, którą Pani przeczytała?
Ostatnio czytałam książkę autorstwa pani Doroty Pasek, ale lubię też książki Dana Browna, np. ,, Kod Leonarda da Vinci”. Książka ,,Jedz, módl się i kochaj’’ też bardzo mi się podobała. Lubię książki kryminalne. Przeczytałam ostatnio ,,Białą Masajkę”, dlatego właśnie tak marzę, aby wyjechać do Kenii.
Dziękujemy Pani za wywiad i życzymy miłego dnia!

Wywiad przeprowadziły uczennice kl. 1b: Oliwia Brodnicka, Julia Piniecka, Olga Zioła

Wywiad z naszym wychowawcą, Panem Profesorem Tomaszem Wierzbowskim, który uczy w naszej szkole języka niemieckiego.

Co zachęciło pana do tego, aby zostać nauczycielem?
W trakcie studiów i zaraz po ich ukończeniu byłem tłumaczem, lecz praca ta nie była wystarczająco satysfakcjonująca. Monotonność mnie dobijała, a ja potrzebowałem kontaktu z drugim człowiekiem i zajęcia, które każdego dnia przynosi coś innego. Potrzebowałem czuć, że mogę kogoś kształtować, mieć wpływ na czyjś rozwój. Dlatego też od 20 lat cieszę się zawodem nauczyciela.
A dlaczego akurat język niemiecki?
Moi dziadkowie urodzili i wychowali się na terenie byłych Prus Wschodnich, gdzie obowiązującym językiem był niemiecki. Posługiwali się nim biegle i to oni wpoili mi radość z komunikowania się w języku obcym. Poza tym w czasach, w których uczęszczałem do szkoły, język ten był bardziej popularny i na podobnym poziomie co dziś angielski. Od zawsze interesowałem się językami obcymi, językoznawstwem oraz konotacjami międzyjęzykowymi – i to nie tylko w języku niemieckim.
Co sprawia Panu największe trudności w pracy nauczyciela?
Obecnie największą trudność sprawia mi dostosowanie się do obniżonego poziomu nauki w szkołach oraz to, że wiedza pozyskana w procesie szkolnej nauki przestała być przywilejem i priorytetem.

Skoro mowa o szkole, to gdzie uczęszczał pan do szkoły średniej?
Nie jestem z Konina. Pochodzę z Mazur, gdzie się urodziłem, wychowałem i mieszkałem przez prawie 20 lat. Tam też uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Bażyńskiego w Ostródzie. Czuję ogromny sentyment do tego miejsca.
Jaki przedmiot sprawiał panu największą trudność?
Chodziłem, o dziwo, do klasy o profilu matematyczno-fizycznym, co nie miało nic wspólnego z językiem niemieckim. Wbrew swojemu profilowi nie przepadałem za fizyką, ale nie wynikało to z tego, że jej nie rozumiałem, a raczej z jej nadmiaru w planie lekcji.
A po ukończeniu liceum – gdzie Pan studiował?
Studiowałem pięć lat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Poza germanistyką ukończyłem również studia z doradztwa zawodowego.
Jak Pan spędza czas wolny?
Czas poświęcam rodzinie, z którą dużo podróżuję – wszak podróże kształcą, ale … tylko wykształconych, więc próbuję nauczyć moje dzieci czerpania wiedzy z różnych wyjazdów. Sam, żeby nie gnuśnieć, staram się też regularnie zmieniać zainteresowania. Obecnie na topie jest akwarystyka.
Serdecznie dziękujemy naszemu wychowawcy za udzielenie wywiadu!

Uczennice kl. 1b: Julia Tylak, Aleksandra Nowiszewska, Weronika Sibińska

Gościem wywiadu jest Pan Profesor Mirosław Frątczak, nauczyciel edukacji dla bezpieczeństwa w naszym liceum.

Zacznijmy od pytań dotyczących szkoły. Skąd wzięła się u Pana pasja do zawodu nauczyciela?
Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. W mojej rodzinie nie było żadnych nauczycieli, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. 

Myślał Pan o tym zawodzie już w młodym wieku, czy pomysł przyszedł z czasem?
Pojawił się on spontanicznie. Chodziłem do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, zastanawiałem się nawet nad pójściem na medycynę, ale życie potoczyło się nieco inaczej. Medycyna przekształciła się w zootechnikę, studiowałem ją przez rok, a później wyjechałem na praktyki i zwyczajnie przestało mi się to podobać. W tamtym momencie stwierdziłem, że wolę pracować bezpośrednio z ludźmi.

W takim razie dlaczego akurat edukacja dla bezpieczeństwa?
Może dlatego, że jest to poniekąd związane z moim wcześniejszym pomysłem na życie, czyli medycyną.
Uczy Pan pierwszej pomocy w praktyce, a czy zdarzyła się Panu kiedyś sytuacja, w której naprawdę jej Pan komuś udzielał?
Jeżeli chodzi o resuscytację, to na szczęście nigdy mi się to nie przytrafiło. Natomiast ratowałem w przeszłości swoją córkę, gdy była jeszcze dzieckiem, ponieważ doszło do zachłyśnięcia. Poza tym udzielałem pomocy przy skaleczeniach, złamaniach, oparzeniach. Pomagałem też innym na stoku, bo jeżdżę również na nartach.
Dowiedziałyśmy się wcześniej, że uczy Pan też wychowania fizycznego. Czy ma Pan za sobą jakąś przeszłość sportową?
Jako zawodnik nie, natomiast amatorsko tak. Od zawsze byłem aktywny fizycznie. Od dłuższego czasu regularnie gram w tenisa i wiele lat jeżdżę na nartach.
Jaki sport jest Pana ulubionym?
Zdecydowanie tenis ziemny, chociaż bardzo lubię oglądać też siatkówkę, natomiast nie przepadam za piłką nożną.
Wracając do tematu szkoły, co lubi Pan najbardziej w pracy nauczyciela?
Zmienność. Nigdy nie wiem, na jakich uczniów trafię oraz z jakimi zachowaniami się spotkam, dlatego w szkole na pewno nigdy nie jest nudno. Nie jest to praca monotonna.
Usłyszałyśmy już, że jest Pan absolwentem tej szkoły, jak więc wspomina Pan czasy, gdy nie był nauczycielem, a uczniem?
Bardzo miło. Szkoła wyglądała nieco inaczej, uczniowie zdecydowanie bardziej bali się nauczycieli i panowała większa dyscyplina. Moja klasa bała się matematyki. Najlepiej wspominam chemię, biologię i w-f, który bardzo lubiłem.
Jest Pan w naszej szkole założycielem kółka strzeleckiego – co skłoniło Pana do tego, by je założyć?
To nie był tylko mój pomysł. Od dawna pełnię różne funkcje społeczne, wraz z innymi osobami stworzyliśmy zamysł zawodów międzyszkolnych w strzelectwie. Oczywiście trzeba było do nich trenować, więc to przyczyniło się do powstania kółka. Swego czasu cieszyło się ono bardzo dużym zainteresowaniem – niestety, teraz chętnych uczniów jest znacznie mniej…

W jaki sposób chciałby Pan zachęcić uczniów do kółka strzeleckiego? Dlaczego warto tam uczęszczać?
Chociażby ze względu na obecne czasy i sytuację, w jakiej się znajdujemy. Na zajęciach strzelamy z broni pneumatycznej, chociaż zasady używania jej są takie same jak tej prawdziwej. Nigdy nie wiadomo, czy taka umiejętność się komuś nie przyda. Poza tym ci, którzy uczęszczają na te zajęcia, uważają, że to świetna forma spędzania czasu, ponieważ jednocześnie można się wyciszyć i między sobą rywalizować. 
Wspomniał Pan o wyciszeniu się, co, poza sportem, robi Pan prywatnie, by się wyciszyć?
Szczerze mówiąc, niewiele mam czasu wolnego na wyciszenie się, dużą jego część spędzam ze swoimi wnuczkami. Natomiast będąc sam, gdy na przykład jadę samochodem, często słucham muzyki klasycznej, to mnie uspokaja.
Dziękujemy za udzielenie odpowiedzi na nasze pytania!

Spotkanie przebiegło w bardzo przyjaznej atmosferze, nie obyło się również bez dowcipów ze strony Pana Frątczaka. Wywiad przeprowadziły uczennice kl. 1b: Maja Makowska, Natalia Zając, Natalia Czapczyk, Julia Wojtecka

Dziś gościem wywiadu jest Pani Profesor Anna Cieślak, 
nauczycielka języka angielskiego w naszym liceum.

 

Jak się Pani dzisiaj czuje?

Dzisiaj czuję się bardzo dobrze, ponieważ wyszło słońce, a ja bardzo lubię taką pogodę, która dodaje mi energii.

Miło nam to słyszeć! Na początku chciałybyśmy zapytać o tę sferę szkolną – skąd pomysł na nauczanie języka angielskiego, czy ktoś Panią zainspirował?

Nauczycielką chciałam być już od dziecka, natomiast językami obcymi zainteresowałam się w szkole podstawowej, chociaż wtedy uczyłam się tylko języka rosyjskiego. W liceum zaczęłam uczyć się języka francuskiego i bardzo mi się on spodobał. Miałam również świetną nauczycielkę – panią Alę Piotrowską-Czarny, która sprawiła, że ten język oraz ogólnie języki obce zaczęły mnie interesować jeszcze bardziej. Prywatnie uczyłam się również języka angielskiego i bardzo to lubiłam. Języki są pierwszym krokiem, by poznawać inne kraje, a ja dorastałam w takich czasach, kiedy Polska dopiero otwierała się na świat i to mnie bardzo ciekawiło.

Czy dalej kontynuuje Pani naukę języków obcych?

Oprócz tego, że skończyłam filologię angielską, to studiowałam również język francuski. Później uczyłam się jeszcze języka włoskiego – to jednak nie do końca się udało, lecz nadal po głowie chodzi mi myśl, żeby kontynuować naukę tego języka.

Miała Pani okazję być kiedyś we Francji?

Tak, byłam we Francji kilka razy. Odwiedziłam również Belgię i Luksemburg, gdzie również mogłam doskonalić naukę języka.

A jeżeli chodzi o zawód nauczyciela, to co najbardziej, a co najmniej Pani w nim lubi?

Najbardziej lubię kontakt z młodzieżą, lubię obserwować postępy moich uczniów. Wielką satysfakcję daje mi osiągnięty cel, kiedy widzę, że kogoś czegoś nauczyłam. Bardzo doceniam w uczniach szczerość i otwartość, gdy nie boją się mówić, że czegoś nie rozumieją, kiedy jest dialog między nami. Najbardziej w szkole nie lubię zbędnej biurokracji.

Chciałybyśmy jeszcze dopytać o Pani młodzieńcze czasy, czyli co najlepiej Pani wspomina ze szkoły?

Na pewno koleżanki i kolegów, niektóre przyjaźnie przetrwały nawet do dzisiaj, a od ukończenia szkoły minęło już naprawdę sporo lat. Dobrze wspominam również nauczycieli, jednych bardziej, drugich trochę mniej. Miałam naprawdę świetny okres szkolny i ten czas na pewno pozytywnie odbił się na moim dalszym doświadczeniu życiowym.

Uczyła się Pani u nas w Koninie?

Tak, jestem z Konina, uczyłam się w Szkole Podstawowej nr 2, później w Szkole Podstawowej nr 12, a potem ukończyłam II Liceum Ogólnokształcące w Koninie.

W jakich krajach anglojęzycznych Pani była?

Jeśli chodzi o kraje europejskie to byłam w Anglii i Szkocji. Chciałabym zobaczyć jeszcze Irlandię Północną i Walię.

Jest coś, co spodobało się Pani w innej kulturze, a czego nie ma u nas w Polsce?

Bardzo lubię podróże, więc gdziekolwiek jadę, to przyglądam się głównie ludziom, kulturze i zwyczajom, które tam panują. W każdym kraju próbuję dostrzec coś ciekawego i zawsze staram się przenieść coś do nas, do mojego domu. Jestem otwarta na nowe doświadczenia, lubię poszerzać horyzonty, nie zamykam się tylko na polską kulturę.

Mogłaby Pani opowiedzieć nam swoją historię związaną z pracą w studiu radiowym? Jak to się stało, że zaczęła Pani tam pracować?

To był zupełny przypadek. Słuchając naszego konińskiego radia, usłyszałam, że szukają radiowca i będzie organizowany casting. Z czystej ciekawości zdecydowałam się zgłosić i udało się. Bardzo miło wspominam to doświadczenie, bo było to niesamowite przeżycie.

Czym się Pani wtedy zajmowała? Długo trwała ta przygoda?

W radiu prowadziłam audycje dla młodzieży, a moja przygoda trwała około 2 lata. Niestety w czasie studiów nie miałam już czasu na kontynuację tej pasji.

Chciałyśmy teraz przejść do sfery bardziej prywatnej – czy ma Pani jakieś zwierzęta?

Tak, kiedyś miałam psa, a teraz mam dwa koty – Ulianę i Nelę. 

Co lubi Pani robić w czasie wolnym?

Interesuję się aranżacją wnętrz oraz motoryzacją. Próbuję się zainteresować ogrodem, jednak wciąż jeszcze niewiele wiem i dalej się uczę.

Skąd zainteresowanie motoryzacją? Ktoś Panią zainspirował?  

Motoryzacją zainteresowałam się dzięki mojemu tacie, który jako zawodowy kierowca uczył mnie, z czego zbudowany jest samochód oraz jak stawiać pierwsze kroki za kierownicą.

Jeździ Pani na jakieś zloty, na przykład samochodów?

Nie, raczej nie jeżdżę na takie spotkania. Interesuję się ogólnie samochodami, lubię o nich dużo wiedzieć.

A zainteresowanie aranżacją wnętrz? Też ktoś Panią ,, zaraził” tą pasją?

Nie, moje zainteresowanie aranżacją wnętrz wzięło się raczej z tego, że bardzo lubię remonty i wszystko to, co z nimi związane, nawet ten hałas, kurz oraz oczywiście zakupy.

Bardzo dziękujemy za wywiad!

Wywiad przeprowadziły uczennice kl. 1b: Lilianna Stefaniak, Kaja Skalska, Karina Ruminkiewicz