Poznaj swojego nauczyciela edukacji dla bezpieczeństwa!

Gościem wywiadu jest Pan Profesor Mirosław Frątczak, nauczyciel edukacji dla bezpieczeństwa w naszym liceum.

Zacznijmy od pytań dotyczących szkoły. Skąd wzięła się u Pana pasja do zawodu nauczyciela?
Szczerze mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. W mojej rodzinie nie było żadnych nauczycieli, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie.

Myślał Pan o tym zawodzie już w młodym wieku, czy pomysł przyszedł z czasem?
Pojawił się on spontanicznie. Chodziłem do klasy o profilu biologiczno-chemicznym, zastanawiałem się nawet nad pójściem na medycynę, ale życie potoczyło się nieco inaczej. Medycyna przekształciła się w zootechnikę, studiowałem ją przez rok, a później wyjechałem na praktyki i zwyczajnie przestało mi się to podobać. W tamtym momencie stwierdziłem, że wolę pracować bezpośrednio z ludźmi.

W takim razie dlaczego akurat edukacja dla bezpieczeństwa?
Może dlatego, że jest to poniekąd związane z moim wcześniejszym pomysłem na życie, czyli medycyną.
Uczy Pan pierwszej pomocy w praktyce, a czy zdarzyła się Panu kiedyś sytuacja, w której naprawdę jej Pan komuś udzielał?
Jeżeli chodzi o resuscytację, to na szczęście nigdy mi się to nie przytrafiło. Natomiast ratowałem w przeszłości swoją córkę, gdy była jeszcze dzieckiem, ponieważ doszło do zachłyśnięcia. Poza tym udzielałem pomocy przy skaleczeniach, złamaniach, oparzeniach. Pomagałem też innym na stoku, bo jeżdżę również na nartach.
Dowiedziałyśmy się wcześniej, że uczy Pan też wychowania fizycznego. Czy ma Pan za sobą jakąś przeszłość sportową?
Jako zawodnik nie, natomiast amatorsko tak. Od zawsze byłem aktywny fizycznie. Od dłuższego czasu regularnie gram w tenisa i wiele lat jeżdżę na nartach.
Jaki sport jest Pana ulubionym?
Zdecydowanie tenis ziemny, chociaż bardzo lubię oglądać też siatkówkę, natomiast nie przepadam za piłką nożną.
Wracając do tematu szkoły, co lubi Pan najbardziej w pracy nauczyciela?
Zmienność. Nigdy nie wiem, na jakich uczniów trafię oraz z jakimi zachowaniami się spotkam, dlatego w szkole na pewno nigdy nie jest nudno. Nie jest to praca monotonna.
Usłyszałyśmy już, że jest Pan absolwentem tej szkoły, jak więc wspomina Pan czasy, gdy nie był nauczycielem, a uczniem?
Bardzo miło. Szkoła wyglądała nieco inaczej, uczniowie zdecydowanie bardziej bali się nauczycieli i panowała większa dyscyplina. Moja klasa bała się matematyki. Najlepiej wspominam chemię, biologię i w-f, który bardzo lubiłem.
Jest Pan w naszej szkole założycielem kółka strzeleckiego – co skłoniło Pana do tego, by je założyć?
To nie był tylko mój pomysł. Od dawna pełnię różne funkcje społeczne, wraz z innymi osobami stworzyliśmy zamysł zawodów międzyszkolnych w strzelectwie. Oczywiście trzeba było do nich trenować, więc to przyczyniło się do powstania kółka. Swego czasu cieszyło się ono bardzo dużym zainteresowaniem – niestety, teraz chętnych uczniów jest znacznie mniej…

W jaki sposób chciałby Pan zachęcić uczniów do kółka strzeleckiego? Dlaczego warto tam uczęszczać?
Chociażby ze względu na obecne czasy i sytuację, w jakiej się znajdujemy. Na zajęciach strzelamy z broni pneumatycznej, chociaż zasady używania jej są takie same jak tej prawdziwej. Nigdy nie wiadomo, czy taka umiejętność się komuś nie przyda. Poza tym ci, którzy uczęszczają na te zajęcia, uważają, że to świetna forma spędzania czasu, ponieważ jednocześnie można się wyciszyć i między sobą rywalizować.
Wspomniał Pan o wyciszeniu się, co, poza sportem, robi Pan prywatnie, by się wyciszyć?
Szczerze mówiąc, niewiele mam czasu wolnego na wyciszenie się, dużą jego część spędzam ze swoimi wnuczkami. Natomiast będąc sam, gdy na przykład jadę samochodem, często słucham muzyki klasycznej, to mnie uspokaja.
Dziękujemy za udzielenie odpowiedzi na nasze pytania!

Spotkanie przebiegło w bardzo przyjaznej atmosferze, nie obyło się również bez dowcipów ze strony Pana Frątczaka. Wywiad przeprowadziły uczennice kl. 1b: Maja Makowska, Natalia Zając, Natalia Czapczyk, Julia Wojtecka