
Dwutygodniowy pobyt w stolicy Wielkiej Brytanii to kompilacja wielu przeżyć. Dwa dni po historycznym referendum w sprawie członkostwa UK w UE dotarłem do stolicy Królestwa. Nie była to misja specjalna agenta 007, ale na pewno specjalnie przyjemna. Miałem zanurzyć się w pięknym brzmieniu brytyjskiego angielskiego i móc przeżyć Londyn inaczej, bez pośpiechu i wreszcie też poza głównymi szlakami turystycznymi.
Program POW ER to głównie rozwój kompetencji językowych, w moim przypadku drugiego języka obcego. Ważny nie tylko osobiście, ale również przy realizacji programów międzynarodowych w I LO. Mój indywidualny wyjazd do szkoły EC 30+ London był dobrym wyborem. Po teście i rozmowie poziomującej znalazłem się w 12 – osobowej grupie, byłem jedynym Polakiem. Uczestnicy inaczej niż ja przyjechali przeważnie na okres od 6 tygodni do nawet 10 miesięcy, głównie z Ameryki Łacińskiej. To oczywiście idealna sytuacja, bo po 30 h zajęć w tygodniu również w przerwach i wspólnych przedsięwzięciach poza szkołą komunikacja toczyła się wyłącznie w języku angielskim. I była to naturalna sytuacja komunikacyjna, o tyle zabawna, że każdy z nas był na podobnym poziomie (A2/B1), a potrzeba rozmowy naprawdę silna. Sama szkoła EC London była sprawnie zorganizowana, prowadzący pochodzili z różnych części UK, co dawało również możliwość wsłuchania się w różne brzmienia. Nauka języka to proces długofalowy, te dwa tygodnie są jednak cenne. Sytuacja zatopienia się w obcojęzycznej rzeczywistości, w brzmieniu, którego się przyjemnie słucha wpływa pozytywnie na odwagę. Także dzięki zawartym znajomościom, wchodzimy w fazę komunikacji w języku, która trwa również po kursie.
Londyn to wielka 8 milionowa metropolia. Miasto brzmi i kipi wielokulturowością, jest barwne, różnorodne i zawsze przepełnione. Tłok w metrze jest nieraz tak duży, że stacje zamykane są na pewien czas, by umożliwić podróżującym wyjście lub wejście. W kategorii wielu obiektów must see najciekawszy wydał mi się dział spożywczy w największym na kontynencie domu handlowym Harrods. Zdecydowanie najciekawszym muzeum Tate Modern na prawym brzegu Tamizy. The Economist zaprasza na Insects Ice Cream. Bogate w proteiny lody dostajemy gratis, ale ich zjedzenie naprawdę dużo kosztuje. Do odważnych świat należy.
Dzielnica Chelsea to miejsce w którym można nacieszyć się brytyjskim duchem, z dala od tłumów rozentuzjazmowanych turystów z całego świata. Architektonicznie również spokojnie, jakby Sherlocka Holmes był w pobliżu. Z lekcji geografii kojarzymy o Greenwich. Obserwatorium w tej miejscowości ofertuje nam możliwość stanięcia w rozkroku na dwóch półkulach. I’m really satisfied with the stay. Grzegorz Szopa